niedziela, 19 lutego 2012

"Woda ze śledzia"

Potrawa jak najbardziej postna, prosta, smaczna. Znam ją z opowieści rodzinnych, w restauracjach jej się nie jada a ponoć jest dość popularna. Potrawa zdecydowanie wiejska i różnie nazywana. Ja znam ją jako "wodę ze śledzia" :))



Jako, ze to potrawa wybitnie nieskomplikowana, zatem dodatki do niej musza być niezwykle prosto przygotowane. Najlepiej smakują ziemniaki z wody podawane na gorąco w całości, w mundurkach lub pieczone (w piekarniku i w ognisku!). Parę minut i zupa gotowa :) Ale, żeby ją przygotować trzeba  przede wszystkim kupić śledzie z mleczem. W dobrych sklepach rybnych uda się takie śledziki kupić, bo w marketach i sklepach wielobranżowych raczej nie :) A zatem dobry solony śledź z mleczem:


To coś wystające z tuszki śledzia to właśnie mlecz. Trzeba je wyjąć z wymoczonych tuszek i pierwszy etap przygotowywania zupy mamy za sobą. Potrzebne takie 2-3 mlecze, dwie drobno posiekane cebule (pyszna jest czerwona cebula) i kubek śmietany 18 procentowej. 


Posiekaną cebulę i mlecze zaparzamy w rondelku zalewając je dwiema szklankami wody. Po około 15 minutach wyjmujemy mlecze i przecieramy je do wody z cebulą, w której były parzone. Następnie wlewamy 200-250ml śmietanki i mieszamy. I już :) Zupę podajemy schłodzoną do temperatury pokojowej. Dodatki, czyli ziemniaczki powinny być gorące :)


Woda ze śledzia

Mlecze z 3 śledzi solonych
2 cebule
450ml wrzątku
200-250ml śmietany 18%
Pieprz mielony i szczypiorek do dekoracji

Mlecze wraz z posiekaną cebulą zalewamy wrzątkiem. Po około 15 minutach wyjmujemy mlecze i przecieramy je do wody w której się parzyły. mieszamy ze śmietaną. Zupę dekorujemy świeżo mielonym pieprzem i siekanym szczypiorkiem. Podajemy z ziemniakami z wody, gotowanymi w mundurkach lub pieczonymi. Pycha!

Ciotka Chichotka zjadła z apetytem :))))

Fot. Ciotka Chichotka






Orzechowe serduszka

Orzechy posiadają niezwykle bogatą symbolikę. Na ten temat można byłoby napisać obszerną książkę :)) Orzech włoski to symbol mądrość, orzech laskowy - płodności, pojednania, cierpliwości i pieniędzy, migdały - nadziei, nowego życia. Jedzenie orzechów chroni ponoć przed bólem zębów. I już starożytności były przekąską intelektualistów: orzechy utożsamiano z ludzką czaszką :)) Orzechy wykorzystywano w kulturze ludowej w komunikacji społecznej. Podobno orzech laskowy dany chłopcu przez dziewczynę miał go zniechęcić do dalszych zalotów (przeciwnie niż gałązka brzozowa, która była oznaką zachęty i chęci panny). Jak chłopak dostał orzechy, oj, to zapewne był bardzo rozczarowany :D 

A ja wieczorem wymyśliłam sobie - idąc całkiem pod prąd - pieczenie serduszek z orzechów laskowych. W końcu słój orzechów stał całą zimę i coś z nimi należało nareszcie zrobić. Pierwsza zasadnicza sprawa to... wyłuskać :D Przez żołądek do... serca :D Niby darowane orzechy laskowe zniechęcać mają, ale kto mógłby oprzeć się takim prostym, smacznym i chrupiącym serduszkom??? 

Orzechowe serduszka

1,5 szklanki łuskanych orzechów laskowych
0,5 szklanki mąki pszennej
0,5 szklanki cukru
1 jajko
70 g masła lub margaryny
0,5 płaskiej łyżeczki proszku do pieczenia
0,25 łyżeczki soli
kropla aromatu arakowego

Orzechy utłuc moździerzem, zmieszać je z pozostałymi składnikami i zagnieść elastyczne ciasto. W razie konieczności można dolać odrobinę mleka lub dosypać łyżkę mąki. Ciasto należy rozwałkować na grubość około 4  - 5milimetrów i wykrawać foremką ciastka w kształcie serduszek. Trzeba ją mocno dociskać, żeby przeciąć grubsze kawałki orzechów zagniecione w cieście. Piec około 15 minut w piekarniku nagrzanym do temperatury 180C, na złoty kolor.



Jeszcze ciepłe ciasteczka można polukrować lub ozdobić czekoladą. Ja pozostawiłam na stole całkiem wsiowe i orzechowe :D Smacznego!


sobota, 11 lutego 2012

Śledź z patelni

Ponieważ ostatnio niedaleko mojego domku pojawił się doskonale zaopatrzony sklep rybny, rybcie goszczą na moim stole dość często. Na przykład wczoraj na kolację przygotowałam śledzie z patelni. Jak kronikarze donoszą, w poście śledzie były pożywieniem gminu ;) Łatwo było je przechowywać zanurzone w solance w wielkich beczkach. No i były tanie. Z pańskich stawów lepiej było ryb nie łowić. W tradycji każdego regionu są jakieś smakowite specjalności przyrządzane ze śledzi. Na Lubelszczyźnie jadano z miodem i cebulką, na Kociewiu - smażone i w sałatkach, na Śląsku w ziołach a z mlecza przygotowywano rodzaj zupy, którą w mojej rodzinie zwano "wodą ze śledzia". No, jeszcze postu nie ma, ale skoro rybka świeża... Ciotka Chichotka  śledzie uwielbia, a śledzie na wsiach jadano często. Zresztą, czy ktokolwiek wyobraża sobie życie bez "tradycyjnego" śledzika w oleju?

Śledź z patelni

5 świeżych, niedużych śledzi (niesolone tuszki, 0,5 kg)
pół cytryny
sól, pieprz, łyżeczka słodkiej papryki
pół szklanki mąki
olej do smażenia

Śledzie należy opłukać, osuszyć, skropić sokiem z cytryny, posypać solą i pieprzem . Pozostawić na godzinę, dwie. Tuszki trzeba na ten czas nakryć folią, żeby nie obsychały. Następnie - rozgrzać olej na dużej patelni a w międzyczasie obtoczyć śledzie w mące zmieszanej z papryką. Śledzie smażymy na wolnym ogniu po kilkanaście minut z każdej strony, tak aby skórka przysmażyła się na złoto. Podajemy z chlebem. Najlepiej z własnego wypieku :)



Smacznego!

niedziela, 5 lutego 2012

Chleb słonecznikowy

Jestem Ciotka Chichotka. Lubię wszystko co wiejskie, etnograficzne, kolorowe i proste. I lubię eksperymenty kulinarne ;) Dziś piekłam chleb:

0,5 kg mąki chlebowej pszenno-żytniej
330ml letniej wody
1 op. suszonych drożdży
ćwierć łyżeczki soli
garść łuskanego ziarna słonecznika (lub innych smacznych ziarenek)

Wymieszać, wyrobić, odstawić do wyrośnięcia, wyrobić, przełożyć do małej foremki (20x7x10cm), odstawić do wyrośnięcia i piec 50 minut w temperaturze 200 stopni C, bez nawiewu. Wyjąć z formy, wystudzić, pokroić i zjeść z domowymi powidłami :) Smacznego!