sobota, 31 sierpnia 2013

Aromatyczne oleje

We Wsiowej Kuchni lubimy smażyć na oleju, smalcu i maśle. Masło Ciotka Chichotka kupuje, smalec wytapia ze słoniny a olej aromatyzuje różnymi składnikami. Taki olej doskonale sprawdza się jako tłuszcz do smażenia, marynata do mięs i dressing do sałatek :)

Fot. Ciotka Chichotka
Ulubione oleje to olej imbirowy, czosnkowy, estragonowy i pomidorowy. Wykonanie każdego z nich jest szalenie proste. Na pół litra dobrego oleju bierzemy odpowiednio: 6 ząbków czosnku, 1 mały korzeń imbiru, 5 gałązek świeżego estragonu, 10 suszonych pomidorów.  Ząbki czosnku przed zalaniem olejem należy obrać, rozgnieść, posolić i odczekać aż puści sok. Dopiero wtedy lejemy olej. Z imbiru zeskrobujemy łupinę i drobno siekamy. Estragon zalewamy olejem po wcześniejszym opłukaniu i wysuszeniu. Pomidory zaś (suszone w połówkach) zalewamy olejem mocno podgrzanym.

Fot. Ciotka Chichotka


Czosnek usuwamy z oleju po 10 dniach, imbir po 4-5, estragon również a pomidory mogą w nim stać bardzo długo. Najwygodniej jest przelać aromatyczny olej do butelki.  W przypadku oleju pomidorowego przy smażeniu, pieczeniu czy zaprawianiu sałat można wykorzystywać zarówno olej jak i pomidory. Dlatego też Ciotka Chichotka olej wraz z pomidorami przechowuje  w słoju i łyżką wybiera potrzebna ilość pomidorów i oleju. Zapach ma cudny.


Fot. Ciotka Chichotka

Smacznych kompozycji!

wtorek, 27 sierpnia 2013

Zakwas z buraków

Źródło: Internet


Zakwas buraczany jest świetną podstawą chłodników wschodnich i zup podawanych na ciepło: barszczy czy zup jarzynowych. Przepis, który bardzo spodobał się Ciotce Chichotce pochodzi zza naszej wschodniej granicy. Jest typowy dla kuchni rosyjskiej, ale nie tylko. Kuchnia rosyjska zresztą słynie z pożywnych, sycących zup, zaś zakwas buraczany jest bardzo zdrowy i korzystnie wpływa na przemianę materii. O zupach w kuchni rosyjskiej może innym razem. Dziś przepis podstawowy, czyli zakwas :)





Zakwas buraczany

2 kg niezbyt dużych buraków
20 g cukru
10 g skórek z razowego chleba
2,6 l przegotowanej wody

Buraki obieramy, płuczemy. 40 dkg buraków kroimy na plasterki i układamy na przemian z całymi buraczkami w dużym słoju a jeszcze lepiej w kamiennym garnku. Zalewamy przegotowaną, ale wystudzoną wodą i na wierzchu kładziemy skórkę razowego chleba. Garnek czy słój obwiązujemy lnianą ściereczką i odstawiamy do fermentacji na 3-4 dni. Po tym czasie zalewę przecedzamy, rozlewamy do butelek, zakręcamy je i odstawiamy w chłodne miejsce.

Taki zakwas można przechowywać bardzo długo, ale w temperaturze nie wyższej niż 5 stopni. W warunkach domowych można nieduże ilości zakwasu trzymać po prostu w lodówce. Dla większych ilości przydałaby się jakaś zimna piwniczka lub pasteryzacja :) We Wsiowej Kuchni aktualnie robi się zakwas na swojski barszcz czerwony z pierogami i rosyjską solankę. Zostanie on zapakowany w butelki o pojemności 0,33l, bo takie są najwygodniejsze w użyciu i wstawiony do lodówki.




niedziela, 18 sierpnia 2013

Kwas chlebowy

Fot. Ciotka Chichotka
Ponieważ we wsiowej kuchni piecze się chleb razowy żytni na zakwasie i czasem kawałek czerstwego chleba pozostaje, Ciotka Chichotka wpadła na pomysł, żeby bez straty dobrego chleba i produktów upichcić inny smakołyk. Decyzja zapadła: robimy kwas chlebowy.

Kwas chlebowy to napój powstający na drodze fermentacji razowego chleba. Dawniej niezwykle popularny w całej Europie, napój "narodowy" w Rosji, na Ukrainie czy Litwie. Fermentacja trwa około 3 dni, trwałość kwasu po zakończeniu fermentacji ocenia się na kolejne 3-4 dni. Z doświadczenia wiem, że w lodówce zdecydowanie można przechowywać go znacznie dłużej. Dla 3-4 osobowej rodziny można przygotowywać tej napój każdego tygodnia w ilości około 8-10 litrów (w sezonie letnim). Świetnie gasi pragnienie oraz wzbogaca dietę o mikroelementy i witaminy z grupy B.

Uważa się, że kwas chlebowy jest napojem bezalkoholowym, jednakże pewna zawartość alkoholu jest wyczuwalna - ma on bowiem specyficzny smak i zapach. Warto o tym pamiętać :)

Kilogram czerstwego, suchego chleba razowego (można resztki wysuszać w piekarniku i przechowywać w płóciennym woreczku) Ciotka Chichotka pokroiła na kawałki, ułożyła w wielkim słoju i zalała 4 litrami wrzątku. Wierzch słoja owinęła lnianą ściereczką i zapomniała o nim na dwa dni. Po tym czasie napar chlebowy przecedziła, przelała do dużego garnka (chleb wycisnęła nad garnkiem), dodała sok z dwóch cytryn, pół kilograma cukru, kilka rodzynek i płaską, małą łyżeczkę suszonych drożdży. Całość wymieszała i dopełniła przegotowaną wodą do pojemności 8 litrów. Garnek został obwiązany ściereczką i odstawiony do fermentacji na dwa dni. Po tym czasie Ciotka Chichotka zdjęła ściereczkę, pozbierała szumowiny, a napój przecedziła do butelek, uważając przy tym, aby nie przelać osadu z dna garnka. Butelki zakręciła i wstawiła do lodówki na kolejne dwa dni. Mniam :)

Fot. Ciotka Chichotka


Uwaga: w ten sposób powstaje napój musujący, warto zatem uważać przy odkręcaniu butelek :))

Smacznego!





sobota, 10 sierpnia 2013

Bułeczki owsiane

Ostatnio, żeby czasu nieco zaoszczędzić, Ciotka Chichotka zaopatruje się u sprzedawców oferujących dostawę zakupionego towaru :)) I właśnie ostatnio dowieziono, pośród innych produktów,  mąkę owsianą - zaledwie kilogram, do testów i eksperymentów. Na pierwszy ogień we Wsiowej Kuchni zapachniało owsianymi bułeczkami. Smacznymi i prostymi w wykonaniu.

Owsiane bułeczki

0,5 kg mąki pszennej
0,2 kg maki owsianej
pół szklanki płatków owsianych (lepsze błyskawiczne)
2 szklanki mleka (ciasto powinno być tak gęste, aby bułeczka przy wyrastaniu zachowała swój kształt)
łyżeczka / półtorej soli
łyżka miodu (może być wielokwiatowy)
1 op. + trochę drożdży instant (ok. 10g)

Wszystkie składniki razem mieszamy i wyrabiamy wolne ciasto. W razie konieczności dosypujemy nieco mąki lub dolewamy mleka. Ciasto powinno być miękkie, elastyczne, ale nie może zbyt mocno przyklejać się do rąk. Z wyrobionego ciasta formujemy wielka kulę, wkładamy do miseczki, nakrywamy folią (ciasto wtedy szybciej rośnie) i odstawiamy w ciepłe miejsce do wyrośnięcia. Po wyrośnięciu wyrabiamy ciasto ponownie, formujemy wałeczek i kroimy go na 16 równych kawałków, którym nadajemy kształt bułeczek. Surowe bułeczki układamy na blasze. Każdą smarujemy pędzlem maczanym w wodzie i posypujemy płatkami owsianymi. I ponownie odstawiamy do wyrośnięcia. Piekarnik nagrzewamy do temperatury 200st.C. Bułeczki pieczemy około 20 minut do zrumienienia.


Fot. Ciotka Chichotka


Polecam do masełka, domowego dżemu wiśniowego i miodu :)) Smacznego!






niedziela, 4 sierpnia 2013

Sok z jarzębiny

Obiecałam przepisy na dobroci z jarzębiny. A zatem pierwszy z nich, czyli receptura na sok jarzębinowy, wysokosłodzony. To sok nasycony smakiem, wymaga rozcieńczania. Pięknie pachnie i ma dużo witaminy C. To idealny dodatek do zimowych herbat, wyszukanych deserów, ale i można na jego bazie przygotować letni napój: wystarczy do wysokiej szklanki wrzucić kilka kostek lodu, zalać je sokiem i uzupełnić naczynie wodą :)

Fot. Ciotka Chichotka

Wróćmy jednak do receptury :) Około dwóch kilogramów owoców przez kilka dni przemroziłam w zamrażarce. Następnie, przystępując już bezpośrednio do przygotowania soku, wysypałam zmrożone owoce na blachę i wstawiłam do gorącego piekarnika, aby je zapiec. Dzięki tym zabiegom pozbywamy się ponoć goryczki a same owoce stają się słodsze. Piszę "ponoć", ponieważ goryczki jako takiej się nie pozbyłam, zaś owoce były zrywane nie w pełni dojrzałe, żeby zachować jak najwięcej witaminy C, zatem kwaskowatość również pozostała. Kiedyś, dość dawno temu, smażyłam dżem z jarzębiny i jabłek, wykorzystując jarzębinę zerwaną po przymrozkach. I w tym przypadku goryczka była wyczuwalna. Sądzę, że po prostu należy wybrać inną odmianę jarząbu (np. szwedzki).

Po zapieczeniu owoców (stały się miękkie i błyszczące) przełożyłam je do garnka i zalałam około dwoma litrami wody. Chwilę gotowałam, zaś owoce rozgniotłam zwykłym tłuczkiem do ziemniaków :)) Otrzymany sok zlałam do innego naczynia a owoce wycisnęłam przez bawełnianą ściereczkę. Połączyłam soki, wsypałam 1,2 kg cukru i wcisnęłam sok z jednej, dużej cytryny (można użyć kwasku cytrynowego). Zagotowałam, potrzymałam sok chwilę na ogniu, aby cukier dobrze się rozpuścił i przelałam do butelek, które zawekowały się "na gorąco".


Fot. Ciotka Chichotka

Smacznego i na zdrowie! :)