poniedziałek, 25 sierpnia 2014

Jak pozbyć się goryczki z jarzębiny?

Ciotka Chichotka zauważyła, że przepisy na specjały z jarzębiny cieszą się dużą popularnością. Postanowiła zatem - bo sama raczej w tym roku nic jarzębinowego nie wyprodukuje - krótko omówić domowe sposoby na pozbywanie się goryczki, która potrafi zniechęcić potencjalnych wielbicieli jarząbu do robienia przetworów z jego owoców. No bo trudno o jarzębinie nie pisać, skoro już czerwienieje na drzewach.


Fot. Ciotka Chichotka


W zasadzie jarzębinę powinno się zbierać mocno dojrzałą i dopiero po przymrozkach, w październiku a nawet w listopadzie, kiedy w naturalny sposób traci goryczkę. Czekając jednakże do listopada, ryzykujemy, że... nic nie zbierzemy, bo przejrzała jarzębina po prostu szybko opada, zasycha lub czernieje. Kto w swoim wiejskim ogrodzie ma kilka drzew jarząbu, może sobie pozwolić na taką dawkę cierpliwości i zebrać jarzębinę w odpowiednim momencie.

Jarzębina zebrana wcześniej (ale taka dobrze wybarwiona) zawiera więcej witaminy C, niż taka mocno dojrzała. No cóż, coś kosztem czegoś ;) Zbieramy na przełomie sierpnia i września oraz we wrześniu piękną, wartościową jarzębinę, ale za to jej cierpki smak może zniechęcić. Co zatem zrobić?

Po pierwsze można przemrozić jarzębinę przez 2, 3 tygodnie w zamrażarce. Kilka godzin, to zdecydowanie za mało. Po drugie można ją przemrozić 2, 3 tygodnie w zamrażarce i zapiec na blasze w piekarniku w temperaturze około 150 stopni, aż zacznie pękać (nie pieczemy jej jednak!). Po trzecie, można ją po zerwaniu i oczyszczeniu raz zagotować i odcedzić - odcedzoną jarzębinę przerabiamy na przetwory a wodę z gotowania wylewamy. Po czwarte, traktujemy jarzębinę octem (po kilku minutach blanszowania we wrzącej wodzie, moczymy jarzębinę przez 24 godziny w wodzie zakwaszonej octem i płuczemy). Po piąte, 12 godzin moczymy jarzębinę w osolonej wodzie, następnie płuczemy i przetwarzamy.

Znacie jeszcze jakieś inne sposoby?

sobota, 23 sierpnia 2014

Czeremcha

Niestety, w tym roku jarzębina nie obrodziła. To znaczy... obrodziła, ale drzewa rosną w miejscach, z których nie warto pozyskiwać owoców. Wielka szkoda! Przetwory z jarzębiny cieszą się dużym powodzeniem i dobrze, że w zeszłym roku Ciotka Chichotka przygotowała ich trochę więcej niż potrzebowała. Ale za to pięknie owocuje czeremcha.


Fot. Ciotka Chichotka


Czeremcha to niskie drzewo lub krzew, którego w zasadzie nie można pomylić z zadnym innym, choć jego owoce podobne są do owoców szarłaku i kruszyny - silnie trujących. Jednakże to tylko owoce czeremchy rosną w gronach przypominających porzeczki lub winogrona.

Fot. Ciotka Chichotka

Owoce (jagody) czeremchy, kiedy porządnie dojrzeją są bardzo słodkie, nadają się na soki, nalewki i powidełka. Można je zbierać już wtedy, kiedy osiągną kolor ciemnobrązowego, ale lepiej jest cierpliwie poczekać na ich pełne dojrzenie. Nie zrywa się całych gron, ale pojedyncze jagody, bo grona - niestety - dojrzewają bardzo nierównomiernie. Jagody są duże, dorodne, czasem wielkością zbliżone do rozmiarów borówki amerykańskiej - zrywa się je zatem stosunkowo szybko i wygodnie.

Fot. Ciotka Chichotka


We Wsiowej kuchni przygotowano ostatnio sok z czeremchy. Dwa kilogramy oczyszczonych i przebranych jagód czeremchy zasypano 75 dag cukru i powolutku ogrzewano, aż puściły sok a cukier się rozpuścił. Gorący przelano do butelek 0,33 l. Pozostałości przetarto przez gęste sito, aby oddzielić resztki miąższu od pestek (zawierają amigdalinę!). Powstał w ten sposób sok przecierowy ;) Również został zapakowany do butelek. Z podanej ilości składników powinno wyjść 0,33 l x 4 soku. Można również po pierwszym odlaniu soku przetrzeć pozostałości do płaskiego rondla i smażyć jakiś czas na powidełka. Nie trzeba już wtedy dosypywać cukru - wyjdą wystarczająco słodkie :)



Smacznego!


czwartek, 21 sierpnia 2014

Ocet jabłkowy

We Wsiowej Kuchni nastał czas przetwarzania. Kompotów już mamy całkiem sporo, konfitury, dżemy... Nawet ogórki kiszone już zawekowano. Ostatnio zaś Ciotka Chichotka suszyła zioła, śliwki i jabłka oraz robiła z nich przeciery. Obierki żal było wyrzucić, zatem nie zastanawiając się wiele, nastawiono dwa słoje octu.

Fot. Ciotka Chichotka


Dwa słoje czterolitrowe wypełniono obierkami, wykrojonymi gniazdami nasiennymi i kawałkami jabłek, których już nie użyto na przetwory. Zagotowano wodę z cukrem (2 płaskie łyżeczki cukru na litr wody), przestudzono i jeszcze ciepłą wlano do słojów. Słoje nakryto ściereczka, żeby umożliwić dostęp powietrza, ale utrudnić go meszkom, muszkom czy osom ;) Teraz niech resztki owoców smacznie fermentują - powiedziała Ciotka Chichotka i postanowiła, że od czasu do czasu owoce w słojach przemiesza dla równiej fermentacji. Hm.. We Wsiowej Kuchni proces produkcji octu trwa już tydzień. Fermentacja przebiega burzliwie i... jabłkowo :) Poczekamy jeszcze dwa tygodnie a później trafi on do butelek i konsumpcji. Do marynowania mięsa, zakwaszania sałatek i do różnych przetworów warzywnych będzie jak znalazł :)

Ciotka Chichotka wypatrzyła na targowisku późne wiśnie. Postanowiła zatem wzbogacić pewną ilość octu jabłkowego smakiem i aromatem wiśniowym. Będzie idealny do potraw "na dziko".Ponieważ trzeba będzie na to jeszcze trochę poczekać, wiśnie trafią na pewien czas do zamrażarki :)