czwartek, 23 kwietnia 2015

Liście podbiału

Wczoraj podczas wyprawy ze wsiowym psem udało się zebrać młode liście podbiału. Tak, tak, już pojawiają się, choć podbiał jeszcze kwitnie i żółci się. Postanowiłam kwiatów już nie zbierać, niech skorzystają z nich dzikie pszczoły i trzmiele - ja już mam zapas na najbliższy rok, choć kusi mnie zrobienie maceratu olejowego lub glicerytu. W każdym razie tym razem jako Ciotka Chichotka nazbierałam liści.


Fot. Ciotka Chichotka
Liście piękne, młode, zdrowe, bez planek i jakichkolwiek ubytków. posłużą do robienia naparów na kaszel i do pielęgnacji skóry. Należy je suszyć w temperaturze 30-35 stopni, w wyższej mogą zbrązowieć. Po wysuszeniu powinny zachować zielony kolor, Przechowywać? No tak, koniecznie w szklanym naczyniu, szczelnie zamknięte :)




sobota, 18 kwietnia 2015

"Pesto" czosnaczkowe

Obrodziło czosnaczkiem i żal byłoby z tego nie skorzystać. Tym bardziej, że eksperymenty kulinarne są we Wsiowej Kuchni szczególnie mile smakowane. Dziś postanowiłam, że przygotuję "pesto z tego, co jest w kuchni". A było: około 0,5 kg czosnaczku, olej rzepakowy, oliwki zielone drylowane w ilości 160 g, garść orzechów włoskich. Orzechy włoskie uprażyłam na suchej patelni, bo takie powinny były się znaleźć ;)


Fot. Ciotka Chichotka


Wszystkie składniki przełożyłam do wysokiego dzbanka i zmiksowałam na gładką masę. Olej dolewałam stopniowo, aby uzyskać konsystencję typową dla pesto. Dodałam również odrobinę soli - sól dodajemy na końcu miksowania! Trzeba pamiętać, że zarówno oliwki, jak i parmezan, który pojawia się później na talerzu jako dodatek do pesto, są słone.





Część pesto posłużyła za obiad ;) Gorący makaron wymieszałam z pesto o temperaturze pokojowej, posypałam parmezanem i pokrojonymi w ćwiartki pomidorkami koktajlowymi, które bardzo podniosły atrakcyjność smakową potrawy. Ponieważ z użytych składników wyszło mi sporo pesto (ponad litr a na porcję makaronu wystarczy czubata łyżka stołowa), to, co nie zostało wykorzystane do obiadu trafiło do słoiczków. Słoiczki zawekowałam i opisałam. Pesto z czosnaczka zaplanowałam zjeść zimą.



Pesto po przełożeniu do słoiczków a przed zakręceniem wieczek (niewielkie słoiki o pojemności do 200 ml są najbardziej ekonomiczne) zalałam olejem. Po pasteryzacji warstwa oleju nie wpłynęła na konsystencję przetwory, czy jego rozwarstwienie. Zachował walory smakowe i... estetyczne. Po otwarciu słoiczka można ów olej (będzie to już olej aromatyzowany :) ) wykorzystać do sosu sałatkowego, lub po prostu zjeść wraz z makaronem :)




piątek, 17 kwietnia 2015

Czosnaczek raz! a kluski na obiad :)

Źródło: internet
Wsiowa Kuchnia wzbogaca się w nowe rośliny, które warto wykorzystać dla zdrowia i przyjemności w kuchni. Czosnaczek pospolity to moje tegoroczne odkrycie dokonane dzięki Poszukiwaczom Roślin ;) Gdyby nie oni to zapewne mijałabym to zioło jak wiele innych.  Czosnaczka szukałam dość długo, ale wreszcie odnalazłam siedliska i zazwyczaj zawsze udaje mi się wrócić z wypraw z kilkoma listkami. Niedawno smakowałam pastę jajeczną z czosnaczkiem. Dziś była to jajecznica z ziemniakami, szczypiorkiem i czosnaczkiem. Jutro powstanie sos majonezowy z... czosnaczkiem oraz sałatka z... czosnaczkiem a może i nawet czosnaczkowe masełka :) Na obiad zaś szykują się kluski kładzione czosnaczkowe gotowane w rosole.

Czosnaczek zawsze i wszędzie, bo wart jest zachodu. Czosnaczek rośnie nawet w skrzynkach na balkonie - Ciotka Chichotka chciałaby doczekać się nasionek :)

Ponieważ dopiero "uczę się" czosnaczka, to lubię czasem podejrzeć innych co takiego dobrego pichcą z tej inspirującej roślinki.

Kluski kładzione czosnaczkowe

3 szklanki mąki
3 jajka
2 łyżki oleju
4 garście liści czosnaczka, sparzone i zmiksowane
kilka łyżek mleka,
sól, szczypta tartej gałki muszkatołowej

Jajka rozcieramy z olejem, dodajemy resztę składników i wyrabiamy ciasto. Wyrobione wykładamy na szklana lub ceramiczną płytkę i nożem odcinamy podłużne kluski wprost do wrzącego rosołu. Gotujemy i... zjadamy :)


Smacznego!

wtorek, 14 kwietnia 2015

Ocet fiołkowy po kujawsku

Kwiecień pleceń, ale przyroda wie swoje. I całe szczęście, bo w zanadrzu trzymałam XIX-wieczny przepis na ocet po kujawsku. Fiołkowy. I świetnie się złożyło, bo fiołki wonne zaczęły zakwitać a ocet jabłkowy dojrzał, sklarował się a zatem... trzeba ruszyć się i zrealizować plan. Przepis, który udostępnił pan Jarosław Dumanowski, historyk w UMK w Toruniu i autor wielu prac z obszaru kulinariów staropolskich brzmi następująco:

"Bardzo smaczny i wytworny ocet, jest ocet fiołkowy i malinowy, a sposób robienia łatwy. Fiołkowy tak robić: z kwiatu fiołkowego obrywa się tylko listki, resztę odrzuca się; gdy w butelce będziemy już mieć do połowy listków fiołkowych, nalewa się całą butelkę octem, zatyka i stawia na słońcu a po tygodniu już zlać i jak się ustoi raz jeszcze zlać. Octy malinowy i fiołkowy doskonale są do sałat i do podania na stół, kolor mają piękny a smak i zapach wykwintny. Robią też w ten sam sposób i ocet różany, ale ten więcej na toaletę jak do spiżarni przydatny."

No cóż, malin jeszcze nie ma, ale będą :) Fiołki już są. Decyzja podjęta i... zrealizowana. Trzeba było oczywiście najpierw nazrywać kwiecia, co uczyniłam. Zbiór skromny, bo to eksperyment:



Fot. Ciotka Chichotka









Kwiaty zalałam octem jabłkowym, który jakiś czas temu przygotowałam we Wsiowej Kuchni i odstawiłam na dwa tygodnie, zgodnie z przepisem. Być może poczekam, aż fiołki zanurzone w occie całkiem stracą barwę. Zapach przedni, smaku jeszcze nie próbowałam.

Coś mi się wydaje, że chyba trzeba będzie nazbierać fiołków na kolejną porcję tego przedniego octu. Pracy niedużo - przyjemności wiele. Dobre wrażenie gwarantowane!

niedziela, 12 kwietnia 2015

Pasta jajeczna z czosnaczkiem

Pogoda sprzyja wędrówkom. W świecie zwierząt tyle się teraz dzieje, że aż żal wracać do domu. Tym razem w plenerze zatrzymały mnie żabie amory:

Fot. Ciotka Chichotka


No, oczywiście trzeba było pójść dalej, bo celem dzisiejszej wyprawy był podbiał. Poszłam zatem żabim tropem.

Fot. Ciotka Chichotka


Należało uważać, żeby czasem nie przeszkodzić młodej parze i nie rozbić tak pięknego związku :) Zachwytom nie było końca :)


Fot. Ciotka Chichotka


Przyroda pięknie podziękowała za komplementy i obdarowała mnie nie tylko podbiałem, ale i czosnaczkiem. W domu został dokładnie opłukany i wzbogacił pastę jajeczną. Tak z okazji żabich godów!



Pasta jajeczna

2 garście świeżych liści czosnaczka
3 jajka ugotowane na twardo
4 łyżki tartego parmezanu
3 łyżki majonezu
sól, pieprz

Czosnaczek i jajka drobno posiekać, wymieszać z parmezanem, majonezem i przyprawami. Podawać z razowym chlebem. Smacznego!





niedziela, 5 kwietnia 2015

Zielonych Świąt Wielkiej Nocy!

Zagościła wiosna. Z tej okazji we Wsiowej Kuchni zapachniało... Nie, nie daniem z kwitnącej wierzby - ją pozostawmy dzikim pszczołom i motylom. We wsiowej Kuchni zapachniało świątecznym żurkiem, obowiązkowo ukiszonym na wsiowy sposób.


Fot. Ciotka Chichotka
Ponieważ - niestety - ostatnio pogoda jest jakoś tak mało wiosenna, życzę wszystkim zielonych Świąt i pachnących spotkań nie tylko przy rodzinnym stole :)


Wesołego Alleluja!