wtorek, 5 maja 2020
Polskie zioła w "chińskich" daniach
Kuchnia azjatycka nieodmiennie mnie inspiruje. I chociaż często mówię sobie dość, wracam do swoich wsiowych rewolucji kuchennych, to i tak po jakimś czasie zatęsknię za smakiem bardziej egzotycznym. Zastosowanie polskich ziół w tych moich eksperymentalnych daniach wzięło się stąd, że: w kuchni azjatyckiej używa się się dużo warzyw i zieleniny, dostęp do typowych azjatyckich warzyw, owoców i ziół w stanie świeżym jest na naszym rynku mocno ograniczony ze względu na cenę i brak potencjalnych klientów a co za tym idzie - sensownego importu. Choć już i tak zaopatrzenie jest lepsze niż dawniej, to cały czas odczuwam istotne braki. Musiałam zatem wymyślić swój sposób na "chińszczyznę" i zaczęłam testować nasze krajowe chwasty. Na chwilę obecną na stałe używam chmiel, podagrycznik, babkę lancetowatą i pokrzywę.
Np. młode pędy chmielu świetnie sprawdzą się w daniach z woka. Na zdjęciu poniżej mamy paski wieprzowiny marynowanej w sosie sojowym i paście czosnkowej, które zostały usmażone na oleju wraz z warzywami, uszakami i chmielem. Pędów nie kroję, zjada się je z przyjemnością takie długie, niczym chiński makaron ;) Potrawę można podać z dodatkiem ryżu.
Podobnie jak chmiel z woka można przygotować podagrycznik i liście babki lancetowatej. Zioła powinny być młodziutkie, wiosenne, ponieważ ich obróbka termiczna może być wtedy krótsza - a o to też chodzi. Starsze liście podagrycznika i babki są twardsze i wymagają duszenia - także te odrastające już latem po skoszeniu roślin trzeba dusić i w jedzeniu sprawiają mniejszą frajdę, ale nadają się do zup.
Bardzo smaczny jest np. makaron smażony z różnymi ziołami (świetnie, kiedy po obróbce termicznej różnią się wyglądem i kolorem) i boczkiem podprawiony sosem sojowym i łyżką oleju sezamowego. Oczywiście, z boczku można zrezygnować. Równie pyszna jest zupa rybna z dodatkiem uszaka i podagrycznika (dodajemy nie pokrojone liście wraz z łodyżkami). Smak zupy uatrakcyjnia dodatek pasty Tom Kha.
Pokrzywa natomiast sprawdzi się w pierożkach smażonych na głębokim oleju. Pokrzywę należy udusić na maśle wraz z czosnkiem i dodać do mielonego, ugotowanego wcześniej w rosole mięsa. Pierożki zjada się z pikantnym sosem brunatnym, podanym w oddzielnym naczyniu. Sos zaś przygotowuje się na bazie sosu sojowego. Tym pierożkom poświęcę oddzielny post.
Te całkiem proste w przygotowaniu potrawy właściwie nigdy mi się nie nudzą, bo bardzo łatwo zmienić im smak np. dobierając inne warzywa, najlepiej sezonowe, zmieniając sos, rodzaj tłuszczu użytego do smażenia czy rodzaj mięsa. Zamiast mięsa można zresztą dodać ugotowane na twardo jajko lub w ogóle zrezygnować z tego rodzaju dodatku na rzecz chociażby tofu. Zaletą niewątpliwą dla mnie jest to, że są to potrawy, które przygotowane z niewielkiej ilości dostępnych produktów i przy zastosowaniu kilku składników mogą nakarmić całą rodzinę. No i to świetny sposób na zagospodarowanie niewielkich ilości posiadanych okrawków mięsa, warzywa, owocu, naci.
Warto jednak zaopatrzyć się w kilka egzotycznych produktów jak ulubiona pasta przyprawowa, np. wspomniana tu Tom Kha albo miso, sos sojowy, przyprawy ziołowe charakterystyczne dla dań azjatyckich, mleko kokosowe, itd. Zresztą, wiele z przypraw i dodatków możemy wykonać samodzielnie z polskich produktów. A wielu z nich używamy na co dzień, nie myśląc nawet o tym, że w Azji również się ich używa. I to wystarczy, żeby wyczarować z tego, co znajdujemy na łące czy w ogródku coś ciekawego. Zatem włączmy kreatywność :)
Smacznego!
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Bardzo apetyczny i inspirujący wpis :-)
OdpowiedzUsuń