Podczas wędrówek ugorami czasem znajduje się coś, czego znaleźć się nie planowało :) Dziś na przykład - na skutek ugorowych przechadzek - we Wsiowej Kuchni pachniało słodko, smażono bowiem marmoladę z owoców dzikiej róży.
|
Fot. Ciotka Chichotka |
Krzaki różane wypatrzono już wiosną, kiedy zachwycały zapachem i kwieciem i cierpliwie czekano, aż owoce dojrzeją. Czekano, czekano. I doczekano się :)
|
Fot. Ciotka Chichotka |
Świeżo zerwane owoce dokładnie umyto, wydrylowano, jeszcze raz dokładnie opłukano, żeby pozbyć się czepliwych włosków otaczających nasiona i zasypano na kilka godzin cukrem. Na półtora litra oczyszczonych owoców (już bez nasion) użyto 20 dag cukru i sok z połowy małej cytryny. Po kilku godzinach dolano do owoców pół szklanki wody (ok. 100ml) i zagotowano. Miękkie owoce zmiksowano wraz z syropem z gotowania (a raczej smażenia, bo wody było niewiele).
Jeszcze raz postawiono na ogniu. Zagulgotało i gładką, gorącą marmoladę przełożono do słoiczków :)
|
Fot. Ciotka Chichotka |
A zatem, w karnawale można spodziewać się wiejskich pączków z różanym nadzieniem :))
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz