wtorek, 26 kwietnia 2016

Ciasto z rdestowcem

Niespodzianka! Trafiłam na rdestowiec! I to na taki, który można zjeść, bo nie rośnie przy torach kolejowych ;) Bo takiego bardzo nieekologicznego to u nas dostatek. Poza walorami leczniczymi (m.in. działanie przeciwnowotworowe) ma przecież też walory kulinarne i smakowe - pod warunkiem, że ścina się go właśnie teraz, kiedy wyrasta z ziemi. Dużo go nie było, ale zawsze to coś :) Postanowiłam upiec ciasto drożdżowe z dodatkiem pędów rdestowca - smakują podobnie jak rabarbar: są kwaskowe. I podobnie się je obiera ze skórki.

A zatem ścinamy młode pędy tuż nad ziemią, teraz mają długość około 20-30 cm. Należy je opłukać i osuszyć na sicie.




Odcinamy szczyty z rozwijającymi się liśćmi (są gorzkie) i zdejmujemy skórkę z pędów, tak jak zdejmuje się ją z rabarbaru. Pędy rdestowca w odróżnieniu od niego są wewnątrz puste. Kroimy je w drobniejsze kawałki - ja pokroiłam w kółeczka o grubości około 5 milimetrów.





Następnie szybko zagniatamy ulubione ciasto drożdżowe o nieco luźniejszej konsystencji i mieszamy je z pokrojonym rdestowcem. Odstawiamy do wyrośnięcia. Następnie przekładamy ciasto do foremki wysmarowanej masłem i obsypanej bułką tartą. Z wierzchu posypujemy siekanymi orzechami włoskimi i grubym cukrem. Po ponownym wyrośnięciu - pieczemy w piekarniku nagranym do temperatury 180 stopni bez termoobiegu. Pieczenie, w zależności od grubości ciasta, wielkości użytej foremki może trwać różnie - od 40 do 60 minut. Warto zatem do piekarnika zaglądać i pilnować, aby ciasto się nie przypaliło i by w razie konieczności nakryć je papierem do pieczenia.








Rdestowiec podczas pieczenia puszcza trochę soku, warto to mieć na uwadze, bo to ryzyko pojawienia się zakalca :) Samo ciasto jest jednak lekkie, świeże w smaku i bardzo szybko znika z talerzyka :)


Smacznego!






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz