sobota, 5 listopada 2016

Inne pieczywo

Pieczenie po prostu chleba to we Wsiowej Kuchni to już trochę za mało. Późne lato i jesień sprzyja przecież zbieraniu nasion i nasionek. Dostępne są świeże orzechy i pestki dyni, płatki zbóż i nowe mąki. Można więc szaleć i piec nie tylko chleby z różnymi dodatkami, ale także inne pieczywo, które teraz chlebem się nie nazywa, ale kiedyś pełniło taką funkcję. Oczywiście dawniejszy chleb miał bogatą i - co najważniejsze - żywą symbolikę, był świadkiem i jednym z aktorów ważnych obrzędów rodzinnych i dorocznych, był formą daru, ale także smacznym i pożywnym dodatkiem do prostych dań. Codzienny chleb pieczono z mąk grubo mielonych, w latach wojny i głodu wykorzystywano zaś mąki, które robiono ze wszystkiego, co nie było trujące, żołędzi czy kory drzew. Nie był to też chleb puchaty, jaki znamy ze sklepów, ale najczęściej dość płaski i twardawy, na zakwasie, lub w postaci placków i podpłomyków. Podpłomyki i placki pieczono dość dużej wielkości i każdy podczas posiłku odłamywał sobie taki kawałek, jaki chciał, czy taki, który by pozwolił na uczucie sytości. Często skrupulatnie chleb dzielono i największy kawałek dostał ten, kto najciężej pracował.





Bułka z białej mąki pszennej pojawiała się jako pieczywo luksusowe, świąteczne i było rarytasem. Dostać bułkę od kogoś dorosłego, to dla dziecka była prawdziwa gratka. Może dlatego pieczywo pszenne stało się w pewnym okresie synonimem dobrobytu? Jeszcze pamiętam, jak zazdrośnie patrzyliśmy w szkole na kolegów, którzy na drugie śniadanie dostawali bułkę z jakimiś dodatkami ;) "Daj gryza" - padała wtedy prośba i najczęściej była ona przez kolegę spełniana. Dziś znów zaczynamy doceniać walory pieczywa pełnoziarnistego, żytniego, na zakwasie - choć nie każdy ze względów zdrowotnych może je bezkarnie zjadać. Na szczęście we Wsiowej Kuchni takich ograniczeń nie mamy.






Tyle wspomnień i rodzinnych opowieści. Polecam zdecydowanie poszperać w publikacjach etnograficznych - dużo pisano o chlebie w kulturze ludowej wsi polskiej XIX i XX wieku. Warto w tych pracach szukać inspiracji, by wzbogacić dietę i... docenić obecność chleba w swoim domu, bo bez niego po prostu prawdziwego domu nie ma - takie jest moje zdanie.

Ale chodzi też o to, aby także współczesny chleb nie  był nudny, odarty ze znaczeń i starania ;) Dlatego nazbierałam sporo różnych nasionek, inne kupiłam, zaprzyjaźniłam się też z nieużywanymi wcześniej mąkami. Sama przygotowałam sobie w domu mąkę żołędziową i własnie rozważam, co by tu z niej upichcić chlebowego.





Moim ulubionym pieczywem na ten moment są różnego rodzaju bułeczki i zastępujące je pieczone pierożki. Rosną na drożdżach a do pieczenia wykorzystuję mieszanki mączne. Bardzo różne, co podpowie fantazja. Jeżeli używam klasycznej mąki pszennej bułkowej typ 650 to bułeczki (lub pierożki) obowiązkowo dostają nadzienie: mięsne, warzywne, grzybowe, z dzikich ziół. Nawet Wsiowy Pies nie grymasi i zjada je ze smakiem.






Piekę również podpłomyki wielkości idealnej na kanapkę. Ciasto przygotowuję wtedy z mieszanki mąk, najczęściej razowych z dodatkiem różnych płatków i nasionek: babek, wiesiołka, słonecznika, dyni, szałwii, sezamu, pokrzywy i różnych innych. Część z nich zostaje zmielonych na mąkę. Niekiedy na suchą patelnię trafiają kawałki cieniutko rozwałkowanego ciasta makaronowego. Czyste szaleństwo :)





Oczywiście we Wsiowej Kuchni pieczony bywa także "normalny" chleb. Najchętniej piekę żytnio-pszenny (720 i 750) oraz razowy żytni (z przewagą typu 2000). Na stole pojawia się czasem chleby na miodzie, ziarniste (można zaszaleć z dodatkami) i... tostowy (z mąki 450! czasem z różnymi dodatkami) idealny na szybkie tosty. Lubimy też chleby orkiszowe (jedyny pszenny chleb, który naprawdę lubię i doceniam). Jakże inaczej smakują od tych kupowanych w sklepie!

Zdecydowanie polecam pieczenie chleba :)






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz