czwartek, 6 czerwca 2019
Zupa - krem z lebiody
Przygody z lebiodą ciąg dalszy! Cierpliwie wyszukuję młode egzemplarze tej rośliny, ale łatwo nie jest. Lebioda już jest zbyt wyrośnięta, żeby ot tak po prostu ściąć rośliny bez ryzykowania... np. biegunki. Powoli nastawiam się zatem na zebranie nasion, ale korzystając z okazji i możliwości przygotowałam sobie wczoraj świetny krem. Zbierałam wyłącznie młode roślinki, które niestety już trudno znaleźć.
Krem z lebiody "Delicja"
1 litr bulionu
5 garści MŁODEJ lebiody
1 łyżka siekanej mięty
1/2 łyżeczki gałki muszkatołowej
1/2 łyżeczki mielonej trawy cytrynowej
2-3 łyżeczki mąki kukurydzianej
4 łyżki migdałów krojonych w płatki
pieprz, sól
Lebiodę umyć i obgotować kilka minut. Wodę po gotowaniu wylać. Lebiodę posiekać, zalać bulionem i gotować ok. 15 minut. Dodać przyprawy i miętę . Gotować jeszcze 5 minut i zmiksować. Rozprowadzić mąkę kukurydzianą z zimną wodą i zaklepać nią krem. Po ponownym zagotowaniu zestawić z ognia. W międzyczasie na suchej patelni uprażyć płatki migdałowe. Krem rozlewamy do miseczek, obsypujemy migdałami i ozdabiamy listkiem mięty. Podajemy z przaśnym, razowym pieczywem w postaci placków pieczonych na patelni.
Ilość składników przewidziana jest na 4 niewielkie porcje, będące wstępem do dalszej biesiady ;) Jeżeli ma to być danie główne, głód zaspokoją dwie osoby a nawet trzy, o ile zwiększymy ilość podanego im pieczywa. Krem jest bardzo smaczny, średnio sycący i panów zapewne trzeba będzie dokarmić ;)
Smacznego!
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz