środa, 26 lutego 2014

Testowanie nowości, czyli wędliniarstwa ciąg dalszy :)

We Wsiowej Kuchni od dłuższego czasu trwa testowanie przepisów na różnego rodzaju wędliny. Wielkanoc zbliża się wielkimi krokami i trzeba będzie zaopatrzyć się coś pysznego i mięsnego. No, obowiązku nie ma, ale Ciotka Chichotka lubi czasem skosztować coś, czego w sklepie nie zawsze uda się kupić. Wychodzi również z założenia, że smakołyk przygotowany po wsiowemu nie przestaje być smakołykiem po trzech dniach, jak to zazwyczaj ze smakołykami sklepowymi bywa.

Fot. Ciotka Chichotka
Na pierwszy ogień poszły pieczyste, czyli boczek i łopatka. Boczku niestety nie udało się tym razem kupić z żebrami i skórą a taki jest najlepszy: zachowuje swój naturalny kształt, bo nie deformuje się podczas pieczenia a i tłuszcz tak "nie ucieka". Boczek przygotowano w bardzo prosty sposób. Został natarty solą pieprzem i papryką i pozostawiony w chłodzie na trzy godziny. Po tym czasie należało go jeszcze natrzeć namoczonym roztartym majerankiem i upieczony (ok. 1 kg mięsa, 75 minut pieczenia w temperaturze 180 st., podczas pieczenia częściowo nakryty folią aluminiową). Z łopatką było troszkę więcej pracy. Łopatkę zwinięto na kształt szynki i wsadzono do siatki wędliniarskiej. Należało ją wcześniej natrzeć solą (peklującą), pieprzem, ostrą papryką, obłożyć świeżymi gałązkami rozmarynu, wymięsić, ułożyć w szklanym naczyniu i pod przykryciem przechować w lodówce 24 godziny. Jeżeli nie nastrzykujemy mięsa solanką z soli peklujące to warto przetrzymać łopatkę dodatkową dobę, gdyż może się okazać, że po upieczeniu tylko część mięsa zachowała swój kolor :) Łopatkę o wadze około 1,20 kg piecze się w temperaturze ok. 170 stopni przez godzinę i 20 minut.

Fot. Ciotka Chichotka


Kolejny eksperyment to kiełbasa jałowcowa :)) Mięso zostało przygotowane według przepisu dostępnego tutaj: http://blogl4.blog.pl/2013/07/12/kielbasa-jalowcowa/. Został jednakże zmodyfikowany: do mieszanki mięsnej poza solą peklującą dosypano sól kuchenną (1 łyżka) zaś ziaren jałowca użyto nie pięć sztuk a także łyżkę. Ziarna były suszone i należało je obtłuc. Część mięsa została posiekana ręcznie, część zmielona maszynką. Jeżeli generalnie siekać nam się nie chce, to warto zmieniać sitka i na pewno trzeba skorzystać z szarpaka. Kiełbasy zostały uwędzone na gorąco, oparzone we wrzątku przez 20 minut i suszone w przewiewnym, ciepłym miejscu przez pięć dni.

Fot. Ciotka Chichotka


No i ostatni eksperyment, czyli schab dojrzewający! Fantastyczny, oryginalny smak, delikates pierwsza klasa :) Troszkę przypomina smakiem litewski kindziuk. Produkcja trwa dwa tygodnie, ale nie jest bardzo absorbująca. Przepis został znaleziony w internecie. Pozwolę sobie zamieścić film, który był mi drogowskazem:


Link do przepisu tradycyjnego: TUTAJ


PS. Ciotka Chichotka oczywiście pochwali się swoim schabem, musi tylko zrobić zdjęcie :)

PS.2  Obiecane zdjęcie :)

Fot. Ciotka Chichotka




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz