czwartek, 28 marca 2019

Marcowa sałata z serem i ziarnopłonem


Z wędrówek dalszych i bliższych zazwyczaj wracam z czymś smacznym. Tym razem z ziarnopłonem. Jeszcze nie kwitnie, zatem można go zbierać i zjadać, no i łatwo go rozpoznać, bo rośnie zazwyczaj w dużych koloniach a listki mają kształt pieniążków. Ponieważ listki nie mają dużych rozmiarów,  trzeba ich zebrać całkiem sporo, aby później móc przyrządzić z nich coś pysznego i wartościowego.



Na przykład wczoraj przygotowałam na kolację taką marcową sałatkę:

1 jabłko (ligol)
10-15 dkg żółtego sera (ementaler)
garść roszponki
2 garście listków ziarnopłonu
pieprz
olej estragonowy
ocet fiołkowy
1 łyżeczka nasion lnu (opcjonalnie)

Listki porządnie opłukać i osuszyć. Jabłko obrać, pokroić w ósemki a ósemki w cieniutkie plasterki. Ser pokroić w kostkę. Składniki sałatki przełożyć do salaterki, skropić octem i olejem, wymieszać. Z wierzchu posypać świeżo zmielonym pieprzem.





Do przygotowania tej sałatki nie potrzebujemy soli, jest smaczna bez niej - to dobra wiadomość dla tych, którzy z różnych względów ograniczają spożycie soli. Jest dość sycąca a jednocześnie nie obciąża żołądka. Proporcje przewidziane dla jednej osoby do posiłku bez pieczywa. Jeżeli podamy dodatkowo np. grzanki lub kanapkę ilość sałatki wystarczy, aby zaspokoić apetyty dwóch a może i trzech osób.

Pamiętajcie jednak, aby listki ziarnopłonu zrywać z tych egzemplarzy roślinek, które jeszcze nie kwitną!

Tutaj można przeczytać o tym, w jaki sposób przygotowuję aromatyczne oleje a tu słów kilka o occie fiołkowym. Smacznego :)

środa, 27 marca 2019

Mazidełko pod oczy


Zanim czarny bez zakwitnie i zaowocuje, wygląda nieciekawie i nie wzbudza większego zainteresowania. Generalnie pomija się bzowe chaszcze wzrokiem i na wiosnę raczej poszukuje wschodzących pod nim młodziutkich roślin zielnych. Niesłusznie, bowiem pączki i młode listki bzu są świetnym surowcem do sporządzenia kosmetyku pod oczy, ponieważ w swoim składzie zawierają glikozydy cyjanogenne.




Mazidełko robimy macerując bordowe pączki liściowe lub młodziutkie nierozwinięte jeszcze listki czarnego bzu w oleju winogronowym. Postępujemy podobnie jak przy każdym innym maceracie olejowym, trzykrotnie ogrzewając i studząc materiał roślinny w oleju (nie smażymy go!), najlepiej w kąpieli wodnej, w odstępie 24 godzinnym. Listki układamy w słoiczku i zalewamy olejem tak, aby je nakrył. Słoik wstawiamy do garnka z wodą i powolutku ogrzewamy nie doprowadzając do wrzenia wody.




Tak przygotowany olej można zagęścić np. pszczelim woskiem. Podgrzewamy olej wraz z woskiem i studząc miksujemy mieszaninę. Na 100-150 ml maceratu powinna wystarczyć łyżka wosku. Przed miksowaniem warto dodać do oleju kroplę czy dwie ulubionego olejku eterycznego. Ja nie dodaję.

Takie mazidełko pomaga oczom odpocząć, pozbyć się wywołanych zmęczeniem cieni i worków pod oczami. Działa też lekko przeciwzmarszczkowo. Podobnie zadziała macerat na glicerynie. Warto też pamiętać, żeby materiał roślinny przed przystąpieniem do przerobienie ustabilizować, czyli po prostu spryskać spirytusem ;)





Maceraty olejowy i wyciągi wodno-alkoholowe to najprostsze środki pielęgnacyjne, które każdy może zrobić w domu tanim kosztem i niewielkim nakładem pracy. Polecam.






sobota, 16 marca 2019

Kwaśna zupa z czosnaczka

O tej porze oczywiście czosnaczek nie rośnie, ale można go znaleźć w... mojej spiżarni.  Kiszony :) Jakieś dwa lata temu ukisiłam go po raz pierwszy i uznałam, że zawsze warto taką kiszonkę mieć w zapasie. Dlatego też dziś mogłam przygotować sobie kwaśną zupę z czosnaczkiem.


Kwaśna zupa z czosnaczkiem


1 l rosołu lub wywaru warzywnego
mały słoik kiszonego czosnaczka (200 ml)
sól, pieprz
łyżka gęstej śmietany
siekana nać pietruszki
jajko ugotowane na twardo i posiekane


Kiszony czosnaczek dodajemy do rosołu i gotujemy przez około 20 minut. W razie potrzeby solimy, dolewamy trochę wody i podprawiamy szczyptą pieprzu. Po ugotowaniu całość zmiksować na gładko. Rozlewamy do miseczek, obsypujemy siekanym jajkiem, ozdabiamy kleksem śmietany i natką pietruszki. Można też danie posypać świeżo zmielonym pieprzem.





Listki czosnaczka można już znaleźć, niekiedy nawet są widoczne spod śniegu przez całą zimę, mnie jednakże najbardziej smakują zrywane z roślin tuż przed kwitnieniem. W kwietniu wykorzystuję także młode łodygi - po odrzuceniu części nieco zdrewniałych. Całkiem smaczne są także i te roślinki, które zaczynają już kwitnąć - nadają się do ziołowych farszy pierogowych. Zatem warto już teraz rozejrzeć się za tą roślinką.

Polecam również inne przepisy z czosnaczkiem, proste, szybkie, dla zdrowia: pesto, kluski kładzione oraz pastę jajeczną do chleba. Udanych poszukiwań i smacznego :)







piątek, 1 marca 2019

Pielęgnacyjny tonik brzozowy


Do przygotowania tego toniku potrzebujemy 100 g świeżej kory brzozowej lub 50 g suszonej. Ja zebrałam korę ze świeżo ściętych młodych brzóz, które rosły nie tam, gdzie powinny. W każdym razie skorzystałam z okazji. Korę zalałam szklanką wody i gotowałam pod przykryciem do zredukowania płynu do około 100 ml. Pachniało dziegciem, ale jego zapach według mnie jest całkiem przyjemny.




Przygotowany w ten sposób wyciąg brzozowy, po wystygnięciu, zmieszałam ze 100 g spirytusu salicylowego i przelałam do butelki. Gotowe.

Tonik posłuży do pielęgnacji cery trądzikowej i przy okresowych skłonnościach do pojawiania się wyprysków. Biała kora brzozowa zawiera bowiem betulinę i kwas betulinowy, które nie tylko stymulują syntezę kolagenu, ale także działają immunostymulująco i przeciwzapalnie, przeciwgrzybiczo, antybakteryjnie i antyalergicznie. Wspomagają one leczenie trądziku, łojotoku, łupieżu i związanego z nimi łysienia. Poza tym wykazują daleko szersze działanie lecznicze. Podobne działanie wykazuje użyty przeze mnie spirytus salicylowy - kwas salicylowy działa antybakteryjnie, przeciwzapalnie i przeciwgrzybiczo, etanol zaś rozgrzewa skórę i konserwuje wyciąg.


Bądźmy zatem piękne i młode ;)