piątek, 28 kwietnia 2017

Jarzynka z młodych pędów chmielu

Kolejny tegoroczny eksperyment. Tegoroczny, bo dopiero w tym roku wypatrzyłam dziki chmiel w czystym miejscu i nawet było go sporo. Postanowiłam zapoznać się z jego smakiem a to oznacza, że eksperyment był bez fajerwerków i udziwnień, ale i tak był wyjątkowo pyszny. Zbierałam jedynie szczytowe odcinki pędów i to takie długości zaledwie do 15-20 cm.






Chmiel ugotowałam jako jarzynkę w osolonej wodzie i polałam bułką smażoną na maśle. Smak - rewelacyjny! I pasujący do drobiu oraz jajeczka. Ja z przyjemnością zjadłam ogromną porcję, ot tak po prostu, jako samodzielne danie. Przed gotowaniem nie odrywałam liści z pędów - one też bardzo mi smakowały. Samo gotowanie trwało kilka minut.

Wypatrujcie zatem chmiel, naprawdę warto :)



niedziela, 23 kwietnia 2017

Herbata z dzikiej róży


Tę herbatę wymyśliłam sobie jako prezent dla Kogoś Bardzo Sympatycznego. Przygotowywana jest z młodych liści dzikiej róży i jej owoców. No cóż, wiem, przygotowanie takiej wyjątkowej herbaty ze względu na dodatki trwa bardzo długo, ale nic na to nie poradzimy. Zresztą sądzę, że generalnie korzystanie z dobrodziejstw natury, ziół, grzybów, gotowanie z nich różnych pyszności wymaga nie tylko sporej wiedzy, ale i cierpliwości.

Na szczęście suszone owoce mam i to takie oczyszczone z pestek. Tych, którzy ich nie mają, pocieszę, że herbata po wysuszeniu musi się odleżeć, dojrzeć, zatem na pewno zdążycie z ususzeniem owoców w tym sezonie ;)






Liście róży przygotowałam podobnie jak te z malin, można o tym przeczytać post niżej lub TUTAJ. Owoce można dodać w całości (to znaczy oczyszczone z pestek połówki owoców) lub grubo je omielić, ale w taki sposób, żeby były nie zmielone a raczej połamane. Takie połamane szybciej się zaparzają, ale trudniej je wybrać łyżeczką z naparu i zjeść. Herbata z dodatkiem owocu jest kwaskowa - do słodzenia polecam miód.

Dlaczego wybrałam owoc róży jako dodatek zamiast kwiatu? Bo liście herbaty same z siebie pachną owocami egzotycznymi. Myślę też, że świetnym dodatkiem do nich byłby także plasterek dojrzałego owocu mango i listek lub dwa ziółka zwanego plektrantus "Zulu", który ma podobny zapach, ale jest nieco ostrzejsze w smaku.


Edit.: 26.04.2017 A tu herbata już z dodatkiem owoców:







PS. Herbata suszy się po krojeniu. W późniejszym terminie wstawię kilka zdjęć uzupełniających niniejszy wpis.


niedziela, 16 kwietnia 2017

Świąteczne robienie herbat

Kiedyś obiecałam, że napiszę o tym, w jaki sposób przygotowuję w domu herbaty. Jest dobra okazja, bo Święta, połowa kwietnia, można nazbierać trochę liści do przefermentowania i generalnie smacznie byłoby. Zatem argumentów jest dość za tym, aby za te herbaty się wziąć. Na ten moment przygotowuję herbatę z liści malin. Są młode, delikatne, szybko "fermentują" i przede wszystkim pięknie pachną. No i są zdrowe. Na zdjęciu poniżej mamy tzw. materiał roślinny, z którego powstanie herbata i już gotowy wyrób zamknięty w słoiku.






Jak zatem powstaje herbata? Przede wszystkim musimy zebrać liście. Wybieramy młode, zdrowe i ładnie wybarwione. Liście w domu oczyszczamy z ewentualnych gości - u mnie to były dwie biedronki. Opłukujemy dla pewności i ochoty z ewentualnego kurzu i innych zanieczyszczeń. Następnie odstawiamy je do obeschnięcia, na... 2-3 godziny, bo dobrze byłoby, gdyby sobie te liście trochę  zwiędły. Następnie przystępujemy do rolowania.

Bierzemy trochę liści w dłoń i rolujemy je w dłoniach, tak jakbyśmy robili wałeczki z ciasta. Pod wpływem tego zabiegu liście puszczają sok i znowu stają się wilgotne a te bardziej soczyste nawet mokre. Może wyglądają wtedy na mocno "zmarnowane" i "po przejściach", ale tak powinno być. Odkładamy je na bok do jakiejś miseczki i bierzemy kolejną porcję.

Świeżo zrolowane liście przekładamy albo do woreczka do kiszonek, albo do słoika. Ja wybieram woreczki, bo łatwiej mi kontrolować proces "fermentacji". Wkładam płasko do woreczka, woreczek układam na ściereczce i zawijam ową ściereczkę i woreczek z liśćmi w twardy wałeczek. Wałeczek układam na blacie w kuchni i po prostu czekam kilka dni, aż liście zyskają aromat i zmienią barwę na ciemniejszą, lub całkiem staną się brązowe. Trwa to od 3 do nawet 10 dni. Dwa razy dziennie odwijam ściereczkę odwracam woreczek, czasem przemieszam liście w nim umieszczone i ponownie zawijam.

Kiedy moja herbata ma barwę i aromat mi odpowiadający, wyjmuję ją z woreczka na deskę do krojenia i ostrym nożem drobno siekam. Mokre i posiekane liście trzeba jeszcze dobrze wysuszyć i przełożyć do szczelnie zamkniętego pojemnika. Taką herbatę warto wzbogacić suszonymi kwiatami i owocami malin albo innymi dodatkami, które lubimy i które podpowie fantazja :) Smacznego!




piątek, 7 kwietnia 2017

Zupa ziołowa z pieczarkami

Dziś wypatrzyłam łan dzikiego szczypiorku! Taka niespodzianka. Nie nastawiałam się zanadto na zbieranie ziół, ale trochę przyniosłam go do Wsiowej Kuchni. Natychmiast też przyszła mi na myśl jajecznica, domowy twarożek, jakieś kotleciki, itd. Jednakże po otwarciu lodówki wzrok mój padł na podagrycznik i postanowiłam - będzie zupa i to ziołowa.





Do przygotowania zupy użyłam rosołu ugotowanego już wcześniej. Można jednak - tak jak w poprzednim przepisie - ugotować wywar na włoszczyźnie i kościach lub tylko włoszczyźnie. Jak kto lubi.


Zupa ziołowa z pieczarkami

1 litr wywaru z kości i włoszczyzny lub rosołu

30 dag pieczarek
1 duży ziemniak
1 marchewka z rosołu (wywaru)
1 duża garść kurdybanka lub 7 łyżek siekanego i mrożonego
2 duże garście młodego podagrycznika
1 duży pęczek dzikiego szczypiorku (może być też taki kupiony)

0,5 szklanki mleka
2 łyżki masła
1 łyżka mąki
sól, pieprz, mały ząbek czosnku


W rondelku na 1 łyżce masła smażymy pieczarki pokrojone w plasterki. Lekko zrumienione zalewamy rosołem, dorzucamy obrany i pokrajany w kostkę ziemniak i startą na tarce o grubych otworach marchewkę z wywaru. Dosalamy, pieprzymy i dodajemy zmiażdżony ząbek czosnku. Kiedy ziemniaki zmiękną wrzucamy pokrajany drobno kurdybanek i podagrycznik. Niech chwilę zupa się gotuje, w tym czasie mieszamy w mleku mąkę i wlewamy je do zupy. Kiedy się zagotuje, wsypujemy posiekany szczypiorek i dodajemy łyżkę masła. Już nie gotujemy.



Smacznego!