poniedziałek, 8 lutego 2016

Ogródek na parapecie cz.1

Co prawda zima mija łagodnie, ale zawsze warto mieć pod ręką coś zielonego i zdrowego. Ci, którzy lubią sobie zbierać "dziczyznę" sezon mieli długi, bo w niektórych regionach jeszcze w połowie grudnia można było ciąć pokrzywę. Ci, co dziczyzny nie zbierają, zawsze mogą wejść do marketu i kupić sobie zdrowie posypane środkiem grzybobójczym albo innym dodatkiem gratis. Nie widzę jednak powodu, aby z owej "dziczyzny" rezygnować, ani, żeby kupować więcej niż jest to konieczne ;) We Wsiowej Kuchni postanowiono zatem, że obok tradycyjnego szczypioru i pietruszki posadzone będą dzikie rośliny, które chętnie widziane są w sałatach i jako przyprawy. Taka dawka zdrowia przyda się na tzw. przednówku, niezależnie od tego, czy w pobliskim sklepie można już kupić wszystko, czy jeszcze nie.

Na pierwszy ogień posadzona została cebula, która już w lodówce zaczęła puszczać szczypior. Taka cebulka nie jest już smaczna, ale karygodne byłoby wyrzucenie jej. Lepiej zainwestować w doniczkę, albo wykorzystać jakiś pojemnik, stary garnek czy wiaderko, nakopać trochę ziemi albo piasku, wsadzić cebule i podlać. Już po paru dniach można się cieszyć piękną zielenią i świeżym smakiem szczypiorku! W miarę zamierania cebul, podmieniamy je na "świeże" - w ten sposób bez przerwy mamy do dyspozycji nowiutki i pyszny szczypiorek.



Następnie posadziłam pietruszkę korzeniową. Zakupiona na targu, świeżo kopana, z maleńkimi zielonymi odrostami naci - natychmiast ruszyła do boju. Pietruszkę można sadzić gęsto, chodzi nam przecież o nać a nie korzeń. Ktoś, kto ma ogród i uprawiał pietruszkę naciową albo kędzierzawą, może kępkę lub dwie wykopać, przesadzić do doniczki i również cieszyć się smakowitą nacią. Jeżeli pogoda sprzyja, warto także zaadoptować kępę szczypiorku :) Na nać pietruszki będę musiała jeszcze trochę poczekać, ale nie szkodzi. Aktualnie rosół posypuję... rzeżuchą :)



Nie wiadomo dlaczego pieprzycę siewną, czyli rzeżuchę sieje się tuż przed Wielkanocą - przecież warto ją jeść cały rok! Zimą jest to warzywo obowiązkowe, bardzo zasobne w witaminy i sole mineralne. Rzeżuchę wystarczy wysiać na mokrej wacie ułożonej na spodku lub miseczce, po paru dniach wyrośnie zielona kołderka idealna do twarożków, jako posypka do zup i ziemniaków.



No i jak sugerowałam wcześniej, we Wsiowej Kuchni nie zrezygnowałam z dzikich roślin, z którymi zaprzyjaźniłam się w zeszłym roku. Do doniczki trafiła między innymi babka lancetowata (będzie służyć jako dodatek do zup i sałat). Już widać pierwsze młode listki, które niedługo chętnie sobie zjem ;)



Do dwóch doniczek adoptowałam także czosnaczka pospolitego. W miarę możliwości zbieram jego świeże listki (zimowe) podczas wędrówek ze Wsiowym Psem, ale przecież nie zawsze jest okazja do wędrowania. Ponieważ pesto z wiosennych zbiorów jeszcze mam, zatem do jajeczka wystarczy mi te kilka listków z własnej doniczki. Na razie pozwalam czosnaczkom rosnąć, bo dopiero niedawno trafiły do doniczek i trwa "okres ochronny". Niech wzmocnią się i rosną zdrowo.



Na balkonie mam jeszcze doniczkę z kurdybankiem kwitnącym na biało i fioletowo. Pozwalam mu spokojnie zimować, bo w zeszłym roku zaopatrzyłam się w sporą ilość mrożonego ziela - do wiosny wystarczy. Świetny jest do sosów, mdłych zup, pieczarek a suszony pięknie aromatyzuje pieczywo na zakwasie - warto go zatem po prostu mieć.

Na dziś tyle :) Ciąg dalszy nastąpi :)









3 komentarze:

  1. Super! pietruszki wystarczy zakopać albo wsadzić do wody odciętą "dupkę" i tak rośnie :)

    OdpowiedzUsuń
  2. W samej wodze zaczynały mi zalatywać gnojówka :( W przypadku pędzenia naci z marchewki podobnie było :/ Sama nie wiem dlaczego, częsta zmiana wody tez nie pomagała.

    OdpowiedzUsuń