Fot. Ciotka Chichotka |
Wszystkie składniki przełożyłam do wysokiego dzbanka i zmiksowałam na gładką masę. Olej dolewałam stopniowo, aby uzyskać konsystencję typową dla pesto. Dodałam również odrobinę soli - sól dodajemy na końcu miksowania! Trzeba pamiętać, że zarówno oliwki, jak i parmezan, który pojawia się później na talerzu jako dodatek do pesto, są słone.
Część pesto posłużyła za obiad ;) Gorący makaron wymieszałam z pesto o temperaturze pokojowej, posypałam parmezanem i pokrojonymi w ćwiartki pomidorkami koktajlowymi, które bardzo podniosły atrakcyjność smakową potrawy. Ponieważ z użytych składników wyszło mi sporo pesto (ponad litr a na porcję makaronu wystarczy czubata łyżka stołowa), to, co nie zostało wykorzystane do obiadu trafiło do słoiczków. Słoiczki zawekowałam i opisałam. Pesto z czosnaczka zaplanowałam zjeść zimą.
Pesto po przełożeniu do słoiczków a przed zakręceniem wieczek (niewielkie słoiki o pojemności do 200 ml są najbardziej ekonomiczne) zalałam olejem. Po pasteryzacji warstwa oleju nie wpłynęła na konsystencję przetwory, czy jego rozwarstwienie. Zachował walory smakowe i... estetyczne. Po otwarciu słoiczka można ów olej (będzie to już olej aromatyzowany :) ) wykorzystać do sosu sałatkowego, lub po prostu zjeść wraz z makaronem :)
Dzień dobry :) A jaką metodą wekowałaś? I jak długo?
OdpowiedzUsuńDzień dobry :) Pesto zapakowałam do słoiczków, tak aby uniknąć pęcherzyków powietrza. Napełniłam słoiczki do 3/4 wysokości, wlałam łyżkę oleju i zakręciłam. Następnie wstawiłam je do garnka z wodą i podgrzałam. Trzymałam 15 minut w takiej mrugającej wodzie. Wieczka zaklikały podczas stygnięcia (słoiki stygły pod ściereczką) zatem zawekowały się skutecznie :) Pozdrawiam :)
UsuńDziękuję bardzo, brzmi zachęcająco :) Na czosnaczek niestety już za późno, bo zakwitł i zgorzkniał, ale spróbuję tej metody na innych pesto, które chciałabym w tym roku zrobić - mam nadzieję, że to będzie dobry sposób na przedłużenie sezonu przetworowego ;) Pozdrawiam serdecznie :)
Usuń