Kwiecień pleceń, ale przyroda wie swoje. I całe szczęście, bo w zanadrzu trzymałam XIX-wieczny przepis na ocet po kujawsku. Fiołkowy. I świetnie się złożyło, bo fiołki wonne zaczęły zakwitać a ocet jabłkowy dojrzał, sklarował się a zatem... trzeba ruszyć się i zrealizować plan. Przepis, który udostępnił pan Jarosław Dumanowski, historyk w UMK w Toruniu i autor wielu prac z obszaru kulinariów staropolskich brzmi następująco:
"Bardzo smaczny i wytworny ocet, jest ocet fiołkowy i malinowy, a sposób robienia łatwy. Fiołkowy tak robić: z kwiatu fiołkowego obrywa się tylko listki, resztę odrzuca się; gdy w butelce będziemy już mieć do połowy listków fiołkowych, nalewa się całą butelkę octem, zatyka i stawia na słońcu a po tygodniu już zlać i jak się ustoi raz jeszcze zlać. Octy malinowy i fiołkowy doskonale są do sałat i do podania na stół, kolor mają piękny a smak i zapach wykwintny. Robią też w ten sam sposób i ocet różany, ale ten więcej na toaletę jak do spiżarni przydatny."
No cóż, malin jeszcze nie ma, ale będą :) Fiołki już są. Decyzja podjęta i... zrealizowana. Trzeba było oczywiście najpierw nazrywać kwiecia, co uczyniłam. Zbiór skromny, bo to eksperyment:
Fot. Ciotka Chichotka |
Kwiaty zalałam octem jabłkowym, który jakiś czas temu przygotowałam we Wsiowej Kuchni i odstawiłam na dwa tygodnie, zgodnie z przepisem. Być może poczekam, aż fiołki zanurzone w occie całkiem stracą barwę. Zapach przedni, smaku jeszcze nie próbowałam.
Coś mi się wydaje, że chyba trzeba będzie nazbierać fiołków na kolejną porcję tego przedniego octu. Pracy niedużo - przyjemności wiele. Dobre wrażenie gwarantowane!
no to jutro trzeba biec i zbierać - piękne zdjęcia :-)oz
OdpowiedzUsuńDziękuję! Polecam również kwiaty fiołka jako dekoracyjną i smaczną posypkę np. do rosołu :)
Usuń