niedziela, 27 października 2013

Dynia w słoiku

Ciotce Chichotce ostatnio brakuje czasu, nie chciałaby jednak przegapić sezonu na dynie i zapobiegliwie pakuje ją w słoiki. Kiedy czasu na eksperymenty będzie więcej, dyni we Wsiowej Kuchni nie zabraknie. Ciotka Chichotka pracowicie dynie obiera, trze na tarce o grubych oczkach, surową ciasno upycha w słoikach o różnej pojemności i pasteryzuje około 40 minut. Oczywiście przed zakręceniem słoika nie zapomina o wsypaniu płaskiej, małej łyżeczki niejodowanej soli.

fot. Ciotka Chichotka

Tak przygotowane przetwory można wykorzystać jako składnik zup "na słodko" i "na słono", dodatek do pieczenia pieczywa i ciast oraz do smażenia słodkich i pikantnych placków. Z powodzeniem zastępuje świeżą dynię. Podczas wekowania dynia puszcza sok, zatem nie trzeba do niej dolewać wody a później doskonale się przechowuje. Same zalety.

wtorek, 22 października 2013

Dziki bez (IV)

Poza suszem  warto z owoców bzu przygotować jeszcze inne przetwory. Na przykład galaretę, sok i likier. We Wsiowej Kuchni zapachniało słodko, postanowiono bowiem wyprodukować sok. O tej porze roku zrywanie owoców bzu sprawia nieco kłopotu: są one bardzo soczyste i trzeba uważać, aby ich nie zgniatać. Uważać należy również transportując je do domu, najlepiej po zerwaniu układać je w płaskich pudełkach lub skrzynkach. Sok Przygotowuje się szalenie prosto. Owoce oderwane od baldachów układamy delikatnie na sicie. Na chwilę zanurzamy sito w wodzie i wykonujemy kilka okrężnych ruchów. Dzięki temu zabiegowi owoce opłuczemy, ale ich nie uszkodzimy. Odstawiamy sito z owocami do obeschnięcia. Następnie owoce przesypujemy go garnka zasypujemy cukrem i odstawiamy na godzinę lub dwie. W tym czasie owoce powinny puścić sok. Garnek stawiamy na ogniu i powoli ogrzewamy go, dzięki temu soku będzie coraz więcej :) Sok odcedzamy do innego naczynia, zagotowujemy i natychmiast pakujemy w małe słoiczki lub butelki 0,33l. Pozostałe owoce możemy odcisnąć i i sok powstały w ten sposób dodać do tego wcześniej odlanego. Możemy je jednak zalać alkoholem (ok. 45%) i tak trzymać przez około trzy-cztery tygodnie. Powstanie nalewka :)

Na 3 kilogramy owoców należy użyć około 1 kilograma cukru. Więcej nie potrzebujemy. Sok można wzbogacić o sok z jednej cytryny, względnie kwasek cytrynowy (pół łyżeczki).

sobota, 19 października 2013

Razowiec ze śliwką i marchewką

Wczoraj we Wsiowej Kuchni piekły się dwa przepyszne chleby razowe. Jeden ze śliwką węgierką a drugi z marchewką. Śliwek użyto suszonych domowym sposobem, bez konserwantów, mięsistych i elastycznych. Wykorzystanie zaś marchewki w drugim chlebie pojawiło się na skutek wspomnienia. Otóż Ciotka Chichotka przypomniała sobie opowieść jak to w latach biedy jej babcia wypiekając chleb, dodawała często obok mąki chlebowej tartą marchew lub tłuczone, gotowane ziemniaki. Dzięki temu zabiegowi chleba było dużo więcej i dłużej zachowywał świeżość. Warto jednak docenić także i smak takich bieda-chlebów :)

Bazą obu chlebów było to samo ciasto:

Ciasto podstawowe:

0,5 kg mąki żytniej razowej (typ 2000)
ok. 330 ml wody
dwie płaskie łyżeczki soki
300 g zakwasu chlebowego (żytni)

Chleb ze śliwką
5 suszonych śliwek węgierek (nie wędzonych, pokrojone w cieniutkie paseczki)

Chleb z marchewką
2 średniej wielkości marchewki (utarte na tarce o drobnych otworach)

Ciasta zagniatamy od razu dodając śliwki lub marchewkę i odstawiamy do wyrośnięcia. Ciasto ładnie daje się formować, jest kleiste, ale łatwo je oderwać od dłoni czy naczynia. Ciasto niech postoi pod przykryciem, w cieple dwie godziny. Następnie wyrabiamy je jeszcze raz i przekładamy do krótkich keksówek wysypanych mąką. Nie trzeba się martwić, że ciasto mogło słabo wyrosnąć. Ponownie nakrywamy (najlepiej folią) i ponownie odstawiamy do wyrośnięcia. Tym razem pilnujemy, żeby ciasto wyrosło delikatnie ponad formę (chleb z marchewką będzie wyższy, bo i ciasta wyjdzie nam więcej). Folia na szczęście nie przykleja się do chleba, przy odrywaniu powierzchnia ciasta nie zostanie uszkodzona. Pod folią ciasto swobodnie będzie rosnąć zaś wilgoć i ciepełko będą odpowiednie. Następnie nagrzewamy piekarnik do 200 stopni. Wstawiamy chlebki i pieczemy je 10 minut w 200 stopniach, następnie zmniejszamy temperaturę do 170-180 stopni i pieczemy pół godziny. Foremki z chlebami trzymamy jeszcze chwilę po upieczeniu w cieple(w otwartym piekarniku) a później wyjmujemy chleby z foremek i pozostawiamy do wystudzenia. Nie ma obawy, że opadną :)


Fot. Ciotka Chichotka

Smacznego!