poniedziałek, 28 listopada 2016

Tarta z wodnichą późną

Wodnicha późna to grzyb, z którym właśnie poznałam się bliżej :) Spotkać go można w borach sosnowych, w młodnikach i szkółkach leśmych ponieważ mikoryzuje się nim uprawy sosny. Wodnichę z łatwością można rozpoznać, choć zawsze warto wcześniej poczytać cóż to za grzybek i obejrzeć zdjęcia w przewodniku lub internecie. Według mnie pomylić wodnichę z innym grzybem nie można, ale... doradzam zdroworozsądkowe podejście do tego, co się zjada a nie zna ;) Moje grzybobranie poprzedzone zostało bogatym przeglądem informacji o wodnichach, lejkówkach i gąskach, konsultacjami z bardziej doświadczonymi grzybiarzami i sprawdzeniem smaku (duszenie na maśle niewielkich ilości grzyba).




Ponieważ smak duszonej wodnichy bardzo, bardzo mnie zadowolił, postanowiłam zaszaleć i przygotować przekąskę iście arystokratyczną. Po uduszeniu z cebulką grzyb jest w smaku lekko słodkawy, świetnie zatem komponuje się z dynią i serem pleśniowym. Aromat ma świeży, lekki, podszyty wiatrem ;)






Pół kilograma oczyszczonych grzybów dusimy wraz z drobno posiekaną połówką dorodnej cebuli ma dwóch łyżkach masła aż do odparowania nadmiaru płynu. Grzyby pod przykryciem puszczą dużo soku, wtedy pokrywkę z patelni należy zdjąć i pilnować, żeby czasem nasza wodnicha się nie przypaliła.







Następnie oczyszczamy pół kilograma dyni i kroimy ją w drobna kostkę, przekładamy na inną patelnię i również krótko podsmażamy na łyżce masła  Dynię dodajemy do grzybów i odstawiamy do wystygnięcia.  Teraz przygotowujemy ciasto kruche. Szybko zagniatamy 25 dkg mąki pszennej, 12,5 dkg masła, 1 jajko i szczyptę soli. Kiedy ciasta stanie się gładkie, zawijamy je w folię spożywczą i odkładamy na jakiś czas do lodówki. Jeżeli grzyby i dynia są jeszcze ciepłe - robimy sobie kawę ;) Jeżeli zdążyły wystygnąć - dodajemy do nadzienia starty na tarce o grubych otworach ser przerośnięty błękitną pleśnią (ok. 15 dkg) i przyprawiamy. Dodajemy szczyptę soli (nie wolno przesadzić, bo ser jest słony!), świeżo mielony pieprz, oregano i kalamintę kreteńską (zamiast niej można użyć miętę).



Wyjmujemy ciasto z lodówki, cienko wałkujemy i wykładamy na formę do tarty lub tortownicę. Trzeba pamiętać o podniesieniu brzegu ciasta! Ja posłużyłam się tortownicą, gdyż niestety moja szklana forma do tart stłukła się i jeszcze nie zaopatrzyłam się w nową.. Podpiekamy ciasto do zrumienienia w piekarniku nagrzanym do temperatury 200 st. Następnie przekładamy na nie farsz, można na wierzchu ułożyć kilka plastrów pomidora i pieczemy dalej, ale w temperaturze obniżonej do 180 st. Kiedy wierzch tarty lekko się zrumieni, wyjmujemy i zjadamy- na gorąco lub zimno.





Smacznego!




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz