czwartek, 3 listopada 2016

Zrób swoją mąkę żołędziową :)

W latach biedy i wojny jedzono różne rzeczy, aby przeżyć. Starszym ludziom, pamiętającym jeszcze te czasy, moja propozycja może się wydać mało sympatyczna, bo czymże tu się zachwycać, biedą? Obecnie jednak szukamy coraz to innych rozwiązań żywieniowych, wzbogacających dietę. Cena mąki żołędziowej (nie zawiera glutenu, ale posiada masę innych zdrowych składników) nie należy do najniższych (jakże zatem w ogóle ma się ta maka do biedy?) a żołędzie leżą pod dębami. Wystarczy się po nie schylić.

Ponieważ poszukuję niestandardowych, zaprzeszłych rozwiązań w kuchni, postanowiłam przygotować własną mąkę żołędziową. W zeszłym roku dzikie zwierzęta mnie wyprzedziły, ale w tym udało mi się zebrać świeże, dojrzałe i piękne żołędzie, które dotknięte same wyskakiwały z czapeczek i mówiły: "zabierz nas do domu" ;) Tak też zrobiłam. Zabrałam.

Zanim znalazłam czas na spokojne zajęcie się nimi, minęło kilka dni. Żołędzie zbrązowiały, ale nadal były wystarczająco miękkie, aby móc je ostrym nożykiem przekrawać na pół. Szybciutko wyskakiwały ze skorupek i lądowały w słojach. Przez kilka dni moczyłam je w litrowych słojach w wodzie z dodatkiem sody oczyszczonej (3/4 słoja obranych żołędzi, dopełniamy gorącą wodą i dodajemy czubatą łyżeczkę sody spożywczej). Co 12 godzin zmieniałam w słoikach wodę i tak przez 5 dni. Woda nabierała barwy czarno-brązowej - podobnie jak podczas odgoryczania orzechów włoskich na gruzińską konfiturę. Na koniec porządnie umyłam, wymoczyłam żołędzie w czystej wodzie i po wstępnym obsuszeniu zmieliłam w młynku żarnowym.





Wilgotną mąkę należy przesypać na blachy i szybko wysuszyć. Myślę, że najodpowiedniejsza jest temp. 65 stopni. Ponieważ mąka jest drobna, ale nie miałka, uznałam, że przed przygotowaniem jakiejś potrawy z jej dodatkiem, potrzebną porcję dodatkowo zmielę na pył w młynku do kawy, ale bezpośrednio przed użyciem. Sądzę, że dzięki temu zachowa więcej aromatu, bo aromat posiada, choć trudno go opisać. Należy on jednak do tych całkiem przyjemnych.

W wolnej chwili pochwalę się wypiekami z mąką żołędziową a może także jakimś bardziej treściwym daniem? Tymczasem życzę szczęście w zbieraniu żołędzi, bo znaleźć teraz taki leżący na ziemi bez dziurki i robaczka może być trudno.

Miłego dnia :)





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz