wtorek, 24 czerwca 2014

Kwas tymiankowy

Fot. Ciotka Chichotka
W ogródku ziołowym Ciotki Chichotki pięknie wyrósł tymianek. Ciotka Chichotka postanowiła zatem poeksperymentować i przygotowała... kwas ziołowy na bazie tymianku. O tymianku wpis już się kiedyś pojawił, zatem bez zbędnych ceregieli przejdźmy do rzeczy :)

Do przygotowania kwasu można użyć tymianku świeżego lub suszonego. Sprawdza się także sok / syrop tymiankowy, który można przyrządzić dokładnie tak samo jak syrop z kwiatów czarnego bzu. Moim zdaniem najlepiej smakuje jednak kwas przygotowany na świeżym tymianku. A zatem, gałązki tymianku lekko upychamy w litrowym słoju i zalewamy wrzątkiem. Zakręcamy nakrętkę i odstawiamy na dobę, aby napar naciągnął i był mocny. Następnie płyn odcedzamy, wyciskamy gałązki w lnianą ściereczkę, aby wszystkie dobroci trafiły do naparu i uzyskany w ten sposób płyn przelewamy do czterolitrowego słoja, dopełniając go przegotowaną, mocno ciepłą wodą. Dosypujemy około 15-20 dag cukru, dodajemy sok wyciśnięty z dwóch dorodnych, soczystych cytryn, płaską łyżeczkę (niepełną) suszonych drożdży oraz kilka rodzynek. Na słój nakładamy nakrętkę (bez dokręcania) lub obwiązujemy go ściereczką i odstawiamy na 3-4 dni. Po tym czasie ostrożnie przelewamy kwas do butelek. Do każdej wkładamy po 3 rodzynki, mocno zakręcamy i odstawiamy w chłodne miejsce na kolejne dwa dni. I już - można pić :)

piątek, 20 czerwca 2014

"Pasikonik"

Co prawda krzewy dzikiej róży powoli przekwitają, ale jeszcze można znaleźć takie, które są w pełni kwitnienia. A warto, bo płatki róży można wykorzystać do przygotowania pewnej nalewki, którą zwie się "Pasikonik". Zastanawiałam się, czy nazwa sugeruje skutki uboczne spożycia takiego trunku, czy raczej chodzi o to, iż sporządza się go z ziół? Przepis to litewski, a litewskie trunki na ziołach słyną z tego, że są... wyskokowe :)


Fot. Ciotka Chichotka
Na nalewkę potrzebujemy po łyżeczce suszonego kwiatu róży, ruty, mięty, mały kawałek cynamonu, kilka goździków, kawałek świeżego imbiru i gałki muszkatołowej. Zioła i przyprawy zalewamy szklanką wody i gotujemy około 20 minut. Rozpuszczamy pół szklanki miodu, do miodu dolewamy ziołowy wywar i zalewamy litrem wódki. Całość należy podgrzać pod przykryciem (ale nie gotować!). Przelewamy płyn do słoja, następnie, kiedy różne takie fragmenty ziół i przypraw opadną na dno, rozlewamy do butelek. I odstawiamy w chłodne, ciemne miejsce na kilka tygodni lub nawet miesięcy.

No to zabieramy się do twórczej pracy :)


niedziela, 8 czerwca 2014

Kwiat bzu smażony w miodzie

To inspiracja staropolska. Idealny słodzik łagodzący bóle gardła a jednocześnie prawdziwy smakołyk. Trafiłam na ten przepis na jednym z portali społecznościowych zaś zamieścił go badacz konfektów i historyk jedzenia.

Fot. Ciotka Chichotka


Ponieważ uwielbiam dziki bez, bo to świetna i pospolicie występująca roślina eksperymentalna, zadecydowałam: robimy konfekt! :)

Fot. Ciotka Chichotka


Przy okazji jednej z wypraw nazrywałam kwiatów bzu (teraz mamy sezon), w domu poodrywałam drobne kwiatuszki od szypułek i opłukałam na sicie. Ilość wagowa kwiatu powinna być porównywalna do ilości użytego miodu. Warto też zerwać kwiatów nieco więcej, gdyż może się okazać, że należy go jeszcze trochę do smażonego produktu dosypać. Rozpuściłam w płaskim rondelku 650 g miodu wielokwiatowego. Do rozpuszczonego miodu wlałam sok z jednej, sporej i soczystej cytryny. Kiedy miód zawrzał wrzuciłam osączony kwiat bzu. Smażenie trwało około pół godziny. Następnie przelałam konfekt do słoja i gotowe.

Wersja zdrowsza, bo zachowująca walory miodu, to ogrzewanie go wraz z kwiatami do temperatury około 40 stopni. Trzeba starać się utrzymać ją przez około 40 minut. Następnie konfekt przelewamy do słoja.

Pozostały, jeżeli zerwaliśmy go zbyt wiele, kwiat zachowujemy! W żadnym razie nie wyrzucamy. Można z niego przygotować susz i stosować jako dodatek do herbat napotnych lub przygotować... kwas :)