niedziela, 24 kwietnia 2016

Zupa szczawiowa



Johann Georg Sturm (Painter: Jacob Sturm) - Fig.
from book Deutschlands Flora in Abbildungen at
 http://www.biolib.de
Jest to prawdziwie wsiowa zupa. Jej podstawą są młode liście szczawiu zwyczajnego. Zawierają one kwas szczawiowy, ale można z nich przyrządzać zupy, sosy i sałatki. Jednakże osoby cierpiące na altretyzm i kamice nerkową powinny raczej unikać dań z tej roślinki.

Szczaw jest również rośliną leczniczą. Herbatka z liści szczawiu pomaga przy dolegliwościach wątroby i nerek. Naparem płucze się również owrzodzenia jamy ustnej, przemywa czyraki i trudno gojące zranienia.

Najsmaczniejsze zupy przygotowuje się - moim zdaniem - ze szczawiu zebranego właśnie teraz, na łące :) Zatem w miarę możliwości, zamiast kupować kolejne pęczki uprawianego na polu, pod osłonami szczawiu, spędzającego kilka dni na bazarach, stoiskach handlowych i giełdach, gniecionego w skrzynkach i foliach - warto ruszyć na łąkę i nazbierać sobie pysznego warzywa.

Liście szczawiu zbiera się stosunkowo szybko, rośnie w kępach i można go po prostu "przystrzyc" lub wybierać co większe i ładniejsze listki. Zrywa się je tuż przy ziemi, z łodyżkami, które nie są łykowate, jak te sprzedawane na stoiskach warzywnych. Nie są też aż tak bardzo dorodne, jak te dostępne w sprzedaży, ale proszę mi wierzyć - o wiele smaczniejsze :)



A zatem wybrawszy się na łąki, nazrywawszy kilka garści pięknych, młodych liści szczawiu, postanowiłam uraczyć się wsiową zupą w wersji luks, czyli na rosole (no, takie lubię). Pisałam już niejednokrotnie, że rosół jest u mnie zawsze jako baza pod zupy i nie gotuję go codziennie. Najpierw należało przebrać zebrane listki, opłukać je i trochę osuszyć.




Następnie szczaw posiekałam i dorzuciłam do rosołu, który już czekał w garnku. Na litr rosołu dodałam trzy garście ("bukiety") szczawiu. Dodałam również dwa ziemniaki pokrojone w drobna kostkę. Wszystko razem gotowałam kilka minut aż ziemniaki zmiękły, ale nie rozpadały się. Pod koniec dodałam dwie łyżki siekanego kopru. Gorącą zupę rozlałam na talerze. Na każdy nałożyłam kilka cząstek jajka ugotowanego na twardo i po kleksie dobrej śmietany.




Smacznego? Oj, na pewno :)



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz